jak poczuć się kobieco

Jak Być Bardziej Kobiecą Kobietą? Jak Poczuć się Kobieco?

Na początku zaznaczę, że przed zastosowaniem się do zaleceń, które Ci ujawnię… nie spodziewałam się, że w naturalny sposób zacznę wydobywać swoją kobiecość. Okazało się to przepięknym i niespodziewanym skutkiem ubocznym, którego również potrzebowałam. Pomagałam sobie jednak dlatego, że miałam trudny okres w życiu, który można podsumować spięciem, problemami ze snem i byciem dla siebie zbyt surową. To było udzielenie samej sobie pomocy w stanie krytycznym.

Skierowałam się po to, co miało mnie uwolnić od tego, co mnie niszczyło, a ostatecznie otrzymałam dar, o który już niejednokrotnie zabiegałam, jednak ze słabymi efektami: kobiecość. Pogłębienie jej. Odczuwanie jej. Wydobycie jej z siebie. Emanowanie nią. Bycie nią przepełnioną tak, że życie wokół ulega zmianie. 

Tak się cieszę, że mogę przekazać Ci to, czego doświadczyłam na swojej skórze. Coś, przez co przeszłam sama, zostawiając za sobą wiele trudnych chwil. To była mieszanka cierpienia i radości ze zdarzającego się cudu. Pozwól, że przekażę Ci moje ostatnie doświadczenia i pomogę poczuć się bardziej kobieco. Jeśli coś wypróbujesz, a Twoje życie, z czasem, zacznie się zmieniać coraz bardziej od tej jednej decyzji – to będzie Twój, ale też mój sukces, bo o to właśnie mi chodziło. 

Co zrobić, żeby poczuć się bardziej kobieco?

I w dodatku być w taki sposób postrzeganą przez innych? Jakie kobiety mają w sobie silniejszą, kobiecą energię? I cóż to takiego, ta „kobieca energia”? Opowiem Ci, z własnego doświadczenia, jak ją postrzegam, z czym miałam problem w przeszłości i przez co przeszłam, a także dzięki czemu zauważyłam jej u siebie znacznie więcej, zmieniając ten problem i samą siebie nie do poznania.

Jakiś czas temu oglądałam filmik o urodzie, zmarszczkach i pięknie, Beaty Pawlikowskiej. Opowiedziała w nim o sytuacji, kiedy płynęła łodzią z turystami. Byli tam ludzie w najróżniejszym wieku, ale co niesamowite – absolutnie najbardziej seksownymi kobietami okazały się… dwie panie w wieku powyżej 70, 75 lat.

I wcale nie chodziło o ich ubrania, makijaż czy figurę.

One emanowały wewnętrznym pięknem. Pięknem serca i umysłu. Zdrowym i silnym poczuciem własnej wartości. Swobodnie nawiązywały kontakt z innymi osobami, nie potrzebowały uwagi, ani udowadniania czegokolwiek. Niektóre młode dziewczyny patrzyły na nie z zazdrością. I pomimo swego wieku, ubrań i makijażu, nie biła od nich taka atrakcyjność, jak od dwóch, można powiedzieć, „staruszek”. Nie miało znaczenia to, że ich twarze są pokryte dużą ilością zmarszczek. Były piękne z takim stanem swojej urody.

Dlaczego o tym wspominam, skoro poruszam tutaj, mogłoby się wydawać, nieco inny temat?

Od tego, jak czuje się ze sobą dana kobieta, zależy w sporej mierze stan jej kobiecości.

Te starsze panie były postrzegane jako najsilniej kobiece. Bardziej kobiece kobiety przyciągają również większą i pozytywniejszą uwagę. Zauważyłam, że mężczyźni intensywnie reagują na kobiety, od których emanuje taka właśnie wewnętrzna pewność siebie, spokój i świadomość swojej wartości. Zastanów się, czy przypadkiem sama nie znasz takich przykładów ze swojego otoczenia, z mediów społecznościowych albo ze słyszenia.

Młode dziewczyny, idealnie zadbane, ale takie, które w głębi siebie czują się bardzo słabo w swojej skórze – budzą tylko powierzchowne i chwilowe zainteresowanie. A kobiety, nawet w dojrzalszym wieku, które nie są wyidealizowane i nie robią ze sobą cudów, ale jednak mają w sobie „to coś” – o nich mężczyźni czasami nie są w stanie przestać myśleć.

Tylko co jest „tym czymś”?

Odpowiem Ci na to pytanie, ale pozwól, że najpierw coś Ci przekażę. Wiedz, że doskonale Cię rozumiem, jeśli jesteś kobietą, która denerwuje się na samą myśl, że „powinna się uśmiechać”, „być szczęśliwa” albo uważa, że „nikt sobie nie zasłużył, aby była dla niego cieplutka”. Kiedyś byłam w tym miejscu. I to, co myślisz, jest zupełnie w porządku. Postaraj się spojrzeć troszkę „od boku”, z dystansem i spokojem na to, co za chwilę przeczytasz, opowiedziane z mojej obecnej perspektywy, po wielu doświadczeniach, obserwacjach i rozwoju. Nie musisz się do tego stosować. Wystarczy, że się tego dowiesz. I sama podejmiesz decyzję, czy chcesz z tego skorzystać, albo przynajmniej się nad tym zastanowić, czy nie jest na to dobry czas.

Z drugiej strony, jeśli jesteś kobietą, która czasami ma wrażenie, że jest wręcz zbyt dobra i nie wie, dlaczego jej ciepło nie daje takich efektów, jakie chciałaby uzyskać – z tego wpisu również wyniesiesz coś dla siebie. Bo kobiecość, to również wewnętrzna siła. Masz ją w sobie, nie musisz o nic zabiegać i wszystko pojawia się naturalnie. To trzymanie się swoich zasad w zdrowy, niekrzywdzący nikogo sposób, jednocześnie szanujący Ciebie.

W tym materiale poznasz zdrowe, kobiece ciepło, które nie powstaje dlatego, “by tylko zwrócił na mnie uwagę”, “by tylko być akceptowaną przez innych”, “by tylko spełnić ich oczekiwania”. Wręcz przeciwnie. Ciepło, o którym będziemy sobie tutaj mówić, a które jest częścią zdrowej kobiecości, nie czuje się w taki sposób. Nie towarzyszy mu poczucie bycia gorszą, chęci bycia dostrzeżoną i uniżania samej siebie, by tylko ktoś Cię akceptował. Emanuje za to poczuciem bycia wystarczającą, radością, kiedy jest zauważane i… tak czy siak radością, kiedy zauważane nie jest. Nie musi. I paradoksalnie właśnie dlatego jest tak silne i przyciąga uwagę.

Co jest zatem tym, co mają w sobie takie panie?

Otóż „tym czymś”, co zauważyłam u kobiecych kobiet, które przyciągają głęboką uwagę mężczyzn bez względu na swój wiek, naturalny czy upiększony wygląd zewnętrzny i to, czym się zajmują, jest… Emanowanie z głębi siebie szczęściem, miłością, radością, akceptacją, zrozumieniem, spokojem, ekscytacją i czuciem się po prostu dobrze z samą sobą. Co więcej: sama nauczyłam się wchodzić w tego typu stany, dla samej siebie, z zupełnie czystymi intencjami, i zauważyłam ogromną zmianę w moim życiu, w wielu jego sferach. Głębokie poczucie swojej kobiecości jest oczywiście jedną z nich.

Jeśli mam rozłożyć na czynniki pierwsze moją drogę do obudzenia w naturalny sposób swojej kobiecości, warto, abym wyjaśniła Ci każdy etap, który ostatecznie doprowadził mnie do takiej zmiany. Trzech nauczycieli i trzy sfery rozwoju, mogę tak to ująć, duchowego, które tak naprawdę często łączyły się ze sobą i ostatecznie zebrały się w jedną całość. Większe poczucie bycia kobiecą pojawiło się we mnie w wyniku tego w zupełnie naturalny sposób. Nad niczym nie rozmyślałam, nie wymyślałam rozwiązań na bycie bardziej kobiecą i niczego nie oczekiwałam.

Wierzę, że u Ciebie też zajdzie to naturalnie, nawet w przypadku, jeśli nie masz żadnej wiedzy w temacie “jak być kobiecą”. Bo czym jest kobiecość, jeśli nie głębokim przeżywaniem wszystkiego, czego się doświadcza, beztroską wesołością i dawaniem miłości, ciepła i zrozumienia sobie i innym? U mnie to okazało się “efektem ubocznym”. Dotarłam do miejsca, w którym się we mnie pojawiła. I dopiero wtedy ją zrozumiałam, nie potrzebując niczego więcej.

To, że zaczynasz czuć się kobieco i stawać się taką w oczach innych ludzi, zachodzi zupełnie naturalnie, kiedy

emanujesz tym, co wymieniłam wcześniej, np. miłością, akceptacją, radością. Przynajmniej tak było u mnie. Po prostu kiedy zaczynasz wysyłać z siebie takie uczucia, takie podejście do życia – możesz czuć się spokojna, że wszystko się ułoży. Nie musisz aż tak bardzo zastanawiać się:

„Co sprawi, że będę kobieca?”,

monitorować tego, czy już się zmieniłaś, ani obawiać się, czy sobie poradzisz.

Po prostu zacznij czuć lepsze uczucia. (Z dalszej części tego materiału lepiej to zrozumiesz). Z czasem przestaniesz potrzebować udowadniania innym swojej wartości. Zaczniesz inaczej reagować na to, co kiedyś wyprowadzało Cię z równowagi. Poczujesz w sobie ciepło, które będziesz potrafiła w końcu dawać nawet tylko samej sobie, by z czasem nie potrzebować chłodu wobec innych ludzi. Stanie się tak dlatego, że będziesz potrafiła zdrowo z nimi postępować, szanując siebie, odłączając się od tego, jacy są i mimo wszystko czując się ze sobą dobrze.

Obejrzyj film, który nagrałam na ten temat: 

Wyjaśnia on trzy części drogi do kobiecości. To wersja dla tych z Was, które lubią słuchać i oglądać. Dalsza część tego wpisu to notatki, na których bazowałam, nagrywając ten film. Zapraszam Cię cieplutko do dalszego czytania. ❤

Jak Poczuć się Kobieco? Jak Być Bardziej Kobiecą Kobietą?

PIERWSZY KROK

No to teraz przechodzimy do gwiazdy tego tematu: wyższych stanów świadomości. O tym cudzie dowiedziałam się od Dawida Piątkowskiego. Nazywam to również wysokimi wibracjami albo dobrą energią. Wiem, brzmi trochę dziwnie. Duchowo również. Dla niektórych może normalnie, jeśli zajmują się rozwojem duchowym. Kiedyś patrzyłam na ten temat z góry. Byłam bardzo praktyczna, nastawiona tylko na to, co mierzalne i nie traktowałam poważnie zmieniania swoich uczuć, czyli swojej energii; tego, czym emanuję. Jeśli miałam poprawić sobie nastrój, to po to, aby więcej osiągnąć. Teraz okazało się, że skierowanie się w tę stronę rozwoju samej siebie, uratowało mi życie. Za bardzo wyniszczałam samą siebie i w pewnym sensie musiałam podjąć taką decyzję. Byłam tak spięta, że czułam, iż nie zostało mi nic innego, jak spróbować tego typu rozwoju. Co, ku mojej dodatkowej radości, przełożyło się na to, że zaczęłam być i czuć się bardziej kobieca. Bardzo kobieca.

Poznałam stany świadomości, czyli emocje, które dzielą się na te trudne do życia i na te przyjemne do życia. Dowiedziałam się o nich kiedy dotarło do mnie, że na najgłębszym poziomie, w moim życiu chodzi o to, by być szczęśliwą. Naturalnie, kiedy przybierasz jakąś emocję, w Twoim życiu jest więcej tego, czym emanujesz. Wtedy albo wszystko się sypie, albo wszystko układa. I przyznaję absolutnie szczerze – doświadczyłam pierwszego i drugiego rodzaju tych stanów na własnej skórze, więc doskonale wiem, jak wygląda wtedy życie. Nawet, jeśli wszystko wokół pozostaje takie samo – Ty zmieniasz to, jak wszystko odbierasz, zmieniasz siebie i wtedy zmienia się Twoja rzeczywistość. W tym materiale krótko o tych emocjach, bo skupiamy się na tym, byś zaczęła czuć się bardziej kobieco i emanować tą kobiecością.

Emocje, które odczuwamy można podzielić na

“emocje siły”, czyli ciężkie do życia i “emocje mocy”, czyli lekkie do życia.

Każda emocja inaczej “wibruje”, z jednymi czujesz się słabsza, pozbawiona ochoty do życia, a nawet wściekła. Z innymi czujesz się silniejsza, masz w sobie lekkość i czujesz ogromną ochotę do życia. Spośród tych wyższych stanów, ja zajęłam się głównie miłością, radością i pokojem. I właśnie tego było mi trzeba. Dzięki temu, z czasem zauważyłam, że jestem o niebo bardziej kobiecą wersją siebie. Nie przez makijaż, ubrania, czy figurę. Przez to, co biło z mojego wnętrza. 

Jeśli chcesz zacząć być tak kobiecą kobietą, jak takie staruszki z opowieści Beaty, to oczywiście były podane również konkretne sposoby na każdą emocję. Np. na wstyd sposobem było upublicznianie emocji, na depresję wyjście z domu, znalezienie jakiegokolwiek sensu życia, a na żądzę minimalizm itd. Było to nazwane “przekształceniem słabości w moc”. Były też ukazane sposoby na to, by mieć w sobie więcej energii, czyli sen, otoczenie, sposób odżywiania. To wszystko po to, aby wchodzenie na wyższe stany świadomości było łatwiejsze. W tym materiale, a zwłaszcza w drugim kroku, bardziej postawimy na to, abyś po prostu się sobą zaopiekowała, złapała ze sobą kontakt, przygarnęła do siebie taką, jaka jesteś. Dodatkowo, zajmiemy się tym, abyś poradziła sobie w trudnymi emocjami, które w sobie nosisz. I to będzie bardzo ważny etap, by uwolnić się od tego, jaka byłaś kiedyś, a co przeszkadzało w wydobyciu Twojej kobiecości. 

Chciałabyś wiedzieć, jak zacząć wprowadzać więcej takich wysokich emocji do swojego życia?

Najpierw warto, abym przekazała Ci coś bardzo ważnego, w czym sama popełniałam ogromny błąd: wypierałam trudne uczucia, aż rosły do ogromnych rozmiarów. Co jest ważne, kiedy czujesz się wściekła, żałujesz czegoś albo czujesz spięcie?

Nie chodzi o to, by to wypierać. Wtedy jeszcze mocniej to wraca. Chodzi o to, by zaakceptować to, co czujesz. Od Dawida poznałam “technikę uwalniania emocji”, którą on z kolei zaczerpnął od Davida Hawkinsa. Bazując na tym, czego się dowiedziałam, podam Ci moją kobiecą wersję “trzech etapów uwalniania emocji”:

1.

Zauważam, jak się czuję. Zapraszam do siebie tę emocję. Pozwalam jej zaistnieć. Mówię, że ją akceptuję. Odczuwam. Niczego nie chcę z nią robić.

2.

Następnie, kiedy już dobrze ją zauważam i akceptuję, pozwalam jej odejść. Wypowiadam te słowa, robię wdech i na wydechu wypuszczam ją z siebie. Czasami kilka razy.

3.

Kiedy jestem oczyszczona z tej emocji, daję sobie czas dla siebie – opiekuję się sobą. Przytulam. Spędzam ze sobą chwilę. Mówię słowa, których potrzebuję. I przede wszystkim zaczynam wtedy odczuwać miłość do siebie. Cieszę się, że jestem. Daję sobie ciepło. I wtedy już wchodzę na o wiele wyższe uczucia. Po prostu opiekuję się sobą po tych trudnych przejściach.

A co zrobić, aby rzeczywiście odczuwać te emocje?

Być taką szczęśliwą, ciepłą, wewnętrznie silną i spokojną kobietą, początkowo nawet tylko w stosunku do samej siebie? Kiedy dowiedziałam się o emocjach z tych materiałów; tego, że wtedy żyje się w pełni, lekko, a nie tak siłując z życiem, jak zrobiłam to do tej pory – postanowiłam po prostu zrobić cokolwiek. Wszystko, co będzie wypuszczaniem z siebie takich wysokich emocji. Bo kiedy chcesz wydobyć z siebie np. więcej miłości, to jest tak, jak z wolą np. podniesienia ręki. Po prostu to robisz. Siłą swojej woli.

Jak takie odczuwanie, by być bardziej radością, ciepłem, miłością, wyglądało u mnie?

Zaczynałam się cieszyć, bez powodu, tańcząc w miejscu albo chodząc po pokoju, mówiąc o czymś wesołym, cieszyłam się smakiem owoców, które jadłam. Stwierdziłam, że na początek będzie mi łatwiej wydobywać radość. Kiedy zwróciłam bardziej uwagę na siebie – wtedy zaczęłam odczuwać miłość. Wysyłać ją do siebie. Zalecenie jest proste: zacznij to czuć. I zrób cokolwiek, co Ci w tym pomoże. Możesz zacząć tańczyć albo uświadomić sobie, za co jesteś wdzięczna.

Kiedy zaczęłam to robić, wtedy wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać.

Już wcześniej miałam oczywiście doświadczenia z decyzją, by odczuwać za coś wdzięczność i wysyłać z siebie miłość. Ale byłam jednocześnie surowa wobec samej siebie, wymagająca i owładnięta żądaniami, że mam robić to, co muszę i osiągać wyniki, których chcę. Dlatego tylko czasami czułam się dobrze, a moje dni regularnie składały się z tych naprawdę ciężkich. Nie odpoczywałam, mocno pracowałam i nie opiekowałam się sobą przez kilka dni, co później pomimo sukcesu działania, przypłacałam napadami złości, płaczu i bycia naprawdę nieprzyjemną. Ta część we mnie, która potrzebowała opieki, nie dostawała jej. Była tylko zmuszana do robienia tego, co kazałam jej robić.

Chodzi o to, by z takimi emocjami w sercu robić jak najwięcej rzeczy w swoim życiu.

Aby odczuwać, emanować i wypuszczać z siebie więcej miłości, radości, akceptacji, wdzięczności i zrozumienia, a coraz mniej tych trudnych emocji. W moim życiu zaczęło dziać się o wiele więcej dobrego, kiedy otworzyłam się na to, by jeszcze bardziej się sobą zaopiekować, o czym mówi drugi krok.

DRUGI KROK

Zaczęło się od pomysłu, by być dla siebie dobrą, by się sobą w końcu zaopiekować i pokochać siebie. Kiedy dotarło do mnie, jak bardzo byłam wobec siebie surowa, wymagałam od siebie, traktowałam siebie jak kogoś, kto ma wykonać zadania. I zaczęło się to w sumie od obejrzenia jednego z materiałów Beaty Pawlikowskiej. Wtedy to sobie mocno uświadomiłam. 

Co zaczęłam stosować u samej siebie, co stworzyłam, co mi najbardziej pomogło i jak Ty możesz wykorzystać to u siebie?

Siedem decyzji, które pomogły mi być dla siebie dobrą:

1.

Od rana, od razu po przebudzeniu, zwracam na siebie uwagę. Witam się ze sobą, mówię do siebie ciepłe słowa. Okazuję miłość. Mówię, że jestem ze sobą i będę zawsze. I gdybym tylko miała problem – pomogę sobie.

2.

Spędzam  minimum 10 porannych minut z samą sobą, i w tym czasie okazuję sobie miłość, mówię ciepłe słowa; to co chciałabym usłyszeć. Więcej na ten temat przeczytasz we wpisie: „Jak Pokochać Siebie? Poznaj Ćwiczenie, na Które Wystarczy Ci 10 Minut Dziennie!”.

3.

Zaczęłam spędzać czas, tylko ze sobą. Godzinę, dwie, a nawet dłużej. Zwłaszcza, jeśli czegoś potrzebuję. Wygląda to tak, że np. zdarzyła mi się przykra sytuacja, coś mi nie wyszło, z czymś czuję się źle – przygarniam samą siebie do siebie. Znajduję też sobie zajęcie, które najbardziej mnie uszczęśliwi. Ważne jest to, aby to był w pełni czas z samą sobą.

4.

Zaczęłam inaczej do siebie mówić, inaczej siebie traktować. Dbam o to, by być dla siebie przyjaciółką, a nie wrogiem. Jeśli coś mi nie wychodzi – wspieram się, zamiast krytykować. Słyszę krytykujący głos: „Jak mogłaś…”, „Miałaś…”, „Jak możesz być taka…”. Uświadamiam sobie, że ten głos nie jest mną i nie jest prawdą. Mówię coś dobrego, co powiedziałaby najlepsza przyjaciółka, np.: “Miałaś prawo się pomylić…”, “Następnym razem możesz to zmienić…”, “Teraz jestem przy tobie, wszystko jest w porządku…”.

5.

Intensywnie zaangażowałam się w budowę niezależnego od niczego poczucia własnej wartości. Kładę dłonie na sercu i mówię sobie to, w co chcę, aby uwierzyła moja Wewnętrzna Ja. Wiele przekonań, takich jak: “Jesteś wartościowa bez względu na to, co się dzieje, co robisz i co mówią inni ludzie”, “Każdy człowiek jest równie ważny i wartościowy taki, jaki jest”, “Nie musisz niczego nikomu udowadniać, ja szczerze cię kocham i akceptuję ze wszystkimi wadami i zaletami”.

6.

Zaczęłam się wysypiać. Wcześniej zmuszałam siebie do wczesnego wstawania i spałam po 4, 5 godzin dziennie… Teraz dbam o sen, by chodzić spać wcześnie, albo pozwalam sobie dłużej spać. Wstawanie bez budzika jest dla mnie priorytetem. Nawet, jeśli koniecznie musisz wstawać wcześnie, to masz wpływ na to, o jakiej porze przygotowujesz się do snu.

7.

Zaczęłam być dla siebie osobą numer 1, która mi pomoże, która mnie kocha i akceptuje absolutnie w pełni taką, jaka jestem. Wybrałam i zaczęłam praktykować miłość do samej siebie. To bardzo mocno uwolniło mnie od przywiązania do tego, że muszę coś komuś udowodnić, osiągnąć sukces większy niż inni, by czuć się wartościową. Przestałam tego potrzebować. Najważniejsze jest to, że wtedy w zdrowy sposób wysyłasz do siebie czystą miłość. Z czasem zaczynasz mieć jej w sobie coraz więcej. Jesteś ciepła, akceptujesz, patrzysz ze zrozumieniem. I wtedy wypływa z Ciebie coraz więcej kobiecości.

Chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak czuć się ze sobą dobrze? Przeczytaj wpis: „Jak Czuć się Dobrze z Samą Sobą, i to Na Stałe?”.

Poza tymi sposobami na “bycie dla siebie dobrą”,

poznałam jeszcze bardzo ciekawe i trafne spojrzenie na marzenia. Kiedy się spełniają, a kiedy nie.

Spełniają się wtedy, kiedy jesteś szczęśliwa w głębi serca bez względu na to, czy życie przyniesie Ci to, czego potrzebujesz, czy nie. Nie spełniają się wtedy, kiedy ich żądasz, bo bez nich nie będziesz szczęśliwa. Wtedy odsuwasz od siebie rzeczywistości, w której chciałabyś żyć. 

Uświadomiłam sobie, że tak wiele mi nie wychodziło, bo żądałam od życia różnych rzeczy. Wymagałam tego, czego chcę, skoro na to pracuję. I odczuwałam tego brak, przez co nie byłam w stanie odczuwać miłości, radości i spokoju. Życie obdarowuje Cię wtedy, kiedy z radością masz marzenia i nie uzależniasz od nich swojego szczęścia, tylko jesteś szczęśliwa tu i teraz, bez względu na ich spełnienie.

I to doskonale uzupełniło mi się z czymś, co poznałam jako kolejne. Coś, co okazało się trzecim krokiem na drodze do okrycia mojej kobiecości.

TRZECI KROK

W jednym z materiałów Klaudii Pingot, usłyszałam piękne zdanie:

“Skutek może zacząć poprzedzać przyczynę”.

Kiedy czujesz w sobie to, co czułabyś, gdybyś miała to, czego chcesz – wtedy jesteś z tym połączona. To już jest w twojej rzeczywistości w przyszłości, tylko ona musi cię odnaleźć. A kiedy tego żądasz – jesteś od tego odłączona, bo odczuwasz tego brak. Nie jest to czyste.

Jak wykorzystałam tę wiedzę? Zaczęłam czuć się jak kobieta w tej mojej przyszłej, wymarzonej rzeczywistości i wtedy wszystko zaczęło do siebie pasować. Uświadomiłam sobie, że odczuwanie tych wszystkich wyższych uczuć, przybliża mnie do wymarzonego życia i wymarzonej wersji siebie. I te wszystkie 3 źródła pracy nad sobą, które poznałam w ostatnim czasie, zebrały mi się w całość. To wszystko się ze sobą łączy.

Zastanów się nad tym, czego chcesz. Jaka jest rzeczywistość, w której chcesz się znaleźć. I gdybyś miała usłyszeć to jako melodię, to jaka byłaby to melodia? I jaką melodię odgrywasz w sobie teraz? Bo to, co w sobie czujesz (czyli te emocje!) przekłada się na melodię, którą odgrywasz. I to od niej zależy, czy stajesz się taką kobietą, jaką chcesz być, czy nie. Zapytaj siebie:

“Czy jestem zsynchronizowana z rzeczywistością, w której chcę żyć?”.

Jaka jest kobieca kobieta? Jaką widzisz w tym melodię? I czy teraz masz w sobie takie uczucia kobiecości? Zrób synchronizację z tym, co jest w Twoim wnętrzu i z tym, co chcesz zobaczyć na zewnątrz! Bo każda zmiana tak się zaczyna. Od tego, co masz w sobie.

Te wszystkie 3 sfery idealnie się ze sobą łączą i złożyły się w moim doświadczeniu na głębokie poczucie kobiecości.

Na koniec mam dla Ciebie dowód

na to, że to, czego doświadczyłam i co Ci przekazałam, rzeczywiście oznacza “bycie kobiecą”.

Obejrzałam materiał na TEDx Michelle Miller, która powiedziała o tym, co dla niej oznacza kobiecość. Otóż kobiecość to orientacja na doświadczanie, a męskość na wyniki. Wrażliwość, współczucie, kreatywność, piękno czyli to, co kobiece – to ma znaczenie gdy doświadcza się danej sytuacji. Słowa z męskością: konkurencja, logika, agresja, skupienie – one mają znaczenie, gdy priorytetem są wyniki w danej sytuacji. 

Oto przykład, który podała. Picie kawy dla smaku, rytuału, odczuwania tego napoju w swoich ustach, to kobiecy sposób picia kawy. A picie kawy dla efektów, które daje, dla pobudzenia i podniesienia poziomu energii – oto męski sposób picia kawy. Drugi przykład: zakładanie sukienki dla radości z jej dotyku, szelest materiału to kobiecy sposób. Robienie tego dla efektu wywołanego na kimś innym to męski sposób. 

W związku z tym “dowodem” i wszystkimi trzema krokami…

Cechy, które w moim postrzeganiu reprezentują kobiece kobiety, to: bycie skierowaną na doświadczanie tego, co się robi, zamiast na wyniki; ciepłą, nawet tylko dla samej siebie, zamiast niezdrowo oziębłą; cieszenie się nawet drobnostkami, zamiast denerwowanie się na swój los.

Nawet, jeśli teraz wydaje się trudny i masz ochotę powiedzieć:

„Moje życie jest ciężkie, nie będę udawać, mam ważniejsze rzeczy na głowie”.

Przeszłam przez tę drogę. I z czystym sercem mogę Cię zapewnić, że tak wiele się zmienia… Kiedy się na to decydujesz, pomimo aktualnego wyglądu swojej sytuacji życiowej. Kiedy decydujesz się poczuć na całego to, co poczułabyś, będąc swoją wymarzoną wersją siebie albo w swojej wymarzonej rzeczywistości. Co ważne: wszystko wokół Ciebie pozostaje takie samo. Jedynie Ty zmieniasz swoje wnętrze. Czujesz coś innego. Wysyłasz to z siebie. Zaczynasz inaczej się zachowywać.

I wtedy następują przełomy. Nie dlatego, że ich oczekujesz. Wręcz przeciwnie. Nie wymagasz i nie żądasz. Wtedy byłabyś od tego odłączona. Czujesz to wszystko dla samego odczuwania i jesteś połączona, a reszta się do tego dostraja. I tego życzę Ci z całego serca. Odkryj swoją kobiecość, uwolnij ją i ciesz się tym, jaka się dzięki temu stajesz. Poczuj lekkość. Doświadcz tego. Reszta, z czasem, ułoży się sama.

 

Jestem tutaj dla Ciebie,

Patrycja

 

Zrób dla siebie coś dobrego i zapisz się na ten darmowy kurs >>>

 

Znajdź mnie na:

 

 

POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ >>>

3.4/5 - (17 votes)